Nowa Iwiczna i ościenne sołectwa, to swoista sypialnia Warszawy. Stosunkowo niewielka odległość do stoicy oraz Piaseczna czyni z naszej gminy atrakcyjne miejsce do zamieszkania. Przekłada się to na sporą ilość osiedli, w tym również domków jednorodzinnych.
To oczywiste, że wraz ze wzrostem zaludnienia wzrasta również zapotrzebowanie na pewne usługi.
Stąd nie dziwi fakt, że przedsiębiorcy starają się wyjść naprzeciw potrzebom ludzi, którzy chcą mieć możliwość wyboru żłobka czy przedszkola dla dziecka, zakładu fryzjerskiego czy też kosmetycznego, fitness club’u, czy sklepu, tudzież straganu, w którym można zrobić zakupy, wracając z pracy.
Przykłady lokalnych biznesów można wymieniać bez końca. Dla nas mieszkańców, najważniejsze jest to, że mamy możliwość wyboru. To przecież nasza indywidualna decyzja, którego fryzjera wybierzemy, czy w którym sklepie kupimy śliwki na ciasto. Wybór podyktowany jest subiektywnymi odczuciami, aczkolwiek to wybory, które sprawiają, że nasze pełne obowiązków życie staje się prostsze, a poza tym - najzwyczajniej w świecie mamy prawo do takich wyborów.
Zapewne wielu z Was kojarzy stragan, specjalizujący się w sprzedaży świeżych warzyw i owoców, który mijacie przechodząc obok Zespołu Szkół w Nowej Iwicznej. Choć zapewne nie wszyscy wiedzą, że jego właściciele od dłuższego czasu toczą bój o jego przetrwanie.
Wszystko za sprawą "przychylnych", lokalnych sklepikarzy (konkretnie trzech przedsiębiorców z Mysiadła), którym nie podoba się fakt, że ktoś "podbiera" im klientelę.
Choć urzędnicy są przychylni dla działań lokalnego przedsiębiorcy, to jednak zgodnie z procedurami muszą rozpatrywać wszystkie skargi wpływające do Urzędu (Urząd Gminy Lesznowola).
Pytanie, co my mieszkańcy, tudzież klienci możemy zrobić, by po pierwsze pomóc właścicielom straganu, a po drugie … sobie.
Dlaczego ktoś ma decydować za nas, gdzie powinniśmy robić zakupy? Czy wprowadzono obowiązek reglamentacji? Może jutro ktoś nam powie co mamy jeść na obiad?
Dokładnie 15 października 2012 roku, mieszkańcy z okolicznych miejscowości wystosowali petycję, dotyczącą przedmiotowej sprawy, do Pani Wójt (150 osób, podpisało się pod dokumentem) . Do tej pory pismo pozostaje bez odpowiedzi, a sprawa nie znalazła jakiegokolwiek rozwiązania. Może oficjalne pismo od urzędników, pomoże właścicielom straganu oraz klientom podjąć kroki, które doprowadzą sprawę do końca?
Warto nadmienić, że działania osób prowadzących straganik nie mają charakteru samowoli. Rzeczone osoby prowadzą działalność gospodarczą, która daje im prawo do sprzedaży m.in. warzyw i owoców.
Wypadałoby napisać niegrzecznie, że ktoś powinien otrząsnąć się z pierwotnych zachowań i przypomnieć sobie co jest podstawą zdrowej konkurencji. Zakładam, że wszyscy są zaznajomieni ze stwierdzeniem "nasz klient - nasz pan …", więc może logicznym będzie (również dla urzędników) jeśli pozostawią wolność wyboru klientom. Niech oni ostatecznie wybiorą, gdzie chcą robić zakupy.
Na sam koniec nasuwa się pytanie: czy rzeczywiście to wina sprzedawców z parkingu przy szkole w Nowej Iwicznej, że lokalne sklepy tracą klientów na jego korzyść?
Może to polityka roszczeniowych sklepikarzy jest tu na rzeczy? Narzucanie wysokiej marży na produkty na pewno nie jest czynnikiem zachęcającym do zakupów.
Bądź co bądź ja nie chcę (żeby nie napisać: NIE ŻYCZĘ SOBIE!), by ktoś mówił mi czy mogę kupić wędlinę w Mysiadle, chleb w Nowej Woli, a warzywa w Nowej Iwicznej. Ochrona praw konsumenta chyba też ma tutaj znaczenie?
To moja decyzja gdzie kupuję świeże owoce i warzywa. Chcę mieć możliwość robienia zakupów u ludzi, którzy oferują mi świeży towar.
Może "papierologia stosowana", i zaangażowanie mieszkańców, przyczyni się do utrzymania straganiku w Nowej Iwicznej!
Mieszkańcy NI mogą chwycić za długopisy. Udało się już zamknąć ulicę Zimową teraz może uda się zalegalizować bazarek ( obydwie inicjatywy są niezgodne z planem zagospodarowania). Może następnym razem jakiś deweloper postawi kilka np.; 7 –piętrowych budynków w NI a później rękami nowych właścicieli lokali zalegalizuje ten budynek??
Ludzie nie mają zbytniego wyboru bo to jedyny dobry sklep po drodze na stację więc jak bydło idzie to zawsze chcąc nie chcąc zachodzi do sklepu.
Apeluję do wszystkich aby stragan pozostał na miejscu w ogólnie dobrze zrozumianym naszym interesie.
zasypmy Panią Wójt e-milami w obronie naszego miejscowego warzywniaka