W czwartek Ania wstała bardzo wcześnie. Szykowanie do wyjścia zajęło jej ponad dwie godziny. Przebierała się chyba z siedem razy. W końcu zdecydowała się na piękną czarna sukienkę z koronki, która podkreślała jej nogi i czarne baleriny. Gdy już miała wychodzić na autobus, nagle zadzwonił domofon. Wyszła przed dom i niespodziewanie zobaczyła Olivera i resztę paczki.
- Cześć. - uśmiechnęli się.
- Cześć. Co wy tutaj robicie? - zapytała.
- Nie cieszysz się, że przyjechaliśmy? - posmutnieli.
- Cieszę się, ale mówiłam, że wzięłam wolne w pracy, bo muszę iść odebrać papiery ze szkoły. - oznajmiła.
- Wiemy i chcielibyśmy ci towarzyszyć. - odparł Jack.
- Nawet nie wiecie, w co się pakujecie się. - odrzekła Ania.
- Dlaczego? - zapytał Jacob.
- Tłumy fanek wiwatujące na waszą cześć. Znacie to? - uśmiechnęła się.
- Znamy, ale nam to nie przeszkadza. - odparł Oliver. - Pisałaś, że dzisiaj znajdziesz czas. Uciekliśmy Chuckowi i nie możemy teraz tak szybko wrócić.
- Pisałaś? - zdziwili się pozostali.
- Mówiłeś, że dzwoniłeś do niej i powiedziała, że jest wolna dzisiaj. - oznajmił Alex.
- Nie ważne czy dzwoniłam, czy pisałam. Muszę iść, bo się spóźnię na autobus. Nie mogę się wami teraz zająć. - powiedziała stanowczo Ania.
- To wsiadaj, a nie gadasz. - odparł ponuro Jack.
- Ehh. - westknęła.
Chłopaki razem z Anią wsiedli do Volkswagena Tourana, którego właścicielem jest Jack i ruszyli w stronę Góry Kalwarii, gdzie znajduje się szkoła, do której jeszcze parę miesięcy temu uczęszczała dziewczyna.
- Co wy kombinujecie? - spytała.
- My? My nic nie kombinujemy. - odparł z uśmiechem Lukas.
- Wspieramy cię w tych trudnych chwilach, jakim jest podróż do dawnej szkoły. - odrzekł Alex.
- Ściemniacie. - powiedziała Ania.
- Nie dlaczego, po prostu chcielibyśmy zrewanżować ci czas poświęcony Oliverowi. - odpowiedział Lukas.
- Właśnie. Czas poświęcony mi. - dodał Oliver.
- Nie mogliście poczekać do południa? - zapytała.
- Nie. - odpowiedział Jack.
- Aha.
Przez całą podróż Ania rozmawiała z chłopakami o wszystkim. To dziwne, bo zwykle była bardzo nieśmiała i stroniła od rozmów, ale w nich było coś, co sprawiało, że czuła się bezpiecznie i wiedziała, że może im powiedzieć o wszystkim. Dopiero po godzinie dojechali na miejsce. Jack zaparkował samochód na parkingu przed szkoła i cała szóstka wysiadła z auta. Gdy ruszyli do budynku, dziewczyny stojące pod nią "rzuciły" się na chłopaków.
- A nie mówiłam. - powiedziała Ania.
- Mówiłaś. - odparł Jack.
- Ej spokojnie nie uciekniemy wam. - krzyknął Oliver, a dziewczyny spojrzały na siebie zdziwione.
Każdy członek zespołu The Sought dał fanką swój autograf i zrobił sobie kilka zdjęć. Gdy chłopaki skończyli i dziewczyny odeszły, cała szóstka ruszyła do szkoły, na salę gimnastyczną.
- Mieliśmy szczęście, że były ich tylko dwie. - oznajmił Alex.
- Poczekajcie, aż wejdziemy na sale. - odrzekła Ania.
- Skąd one wiedziały, że my z tobą przyjdziemy. - spytał z ciekawości Jack.
- Nie wiem, ale one reagują tak na wszystkie gwiazdy. - odparła z uśmiechem Ania.
- Zaraz się zacznie. Stańmy lepiej z tyłu. - powiedział Lukas.
Rozpoczęła się uroczysta akademia, a Ania stanęła z chłopakami przy drabinkach na końcu sali. Po półgodzinnej mowie pani dyrektor rozpoczęło się rozdawanie świadectw i dyplomów. Klasa po klasie, uczeń po uczniu, aż w końcu pani dyrektor oficjalnie zakończyła rok szkoły i wszyscy mogli się rozejść po klasach. Ania z chłopakami wyszła na samym początku, żeby zdążyć przed tłumem dziewczyn.
- To gdzie teraz idziemy? - zapytał Alex.
- Do mojej klasy. Potem wejdę na chwilę do domu i będziemy mogli poznać Warszawę. - oznajmiła Ania.
- Zgoda. - odpowiedział Jack.
Dziewczyna weszła do klasy, a chłopaki zostali przed nią. Usiedli na ławce, ale zapomnieli jednak, że dziewczyny, którym dali autografy opowiedziały wszystko swoim koleżanką, a koleżanki swoim koleżanką i tłum dziewczyn zebrał się, ruszając w ich stronę. Jack bez wahania zapukał do sali numer 10 i cała piątka pośpiesznie weszła do niej. Wszyscy siedzący w niej uczniowie byłej klasy 4tc, wraz z nauczycielką nie mogli uwierzyć, że chłopaki z The Sought stoją przed nimi.
- Przepraszamy, ale powinniśmy się już zbierać - oznajmił Oliver.
- Niech zgadnę, dziewczyny? - spytała Ania.
- Nie. - odpowiedział Lukas. - No dobra. Chodzi o nie. - dodał po chwili.
- Przepraszam, ale muszę się już zbierać - powiedziała Ania i wyszła z chłopakami na korytarz pełen dziewczyn. - Ej patrzcie. - krzyknęła dziewczyna. - Chłopaki z Hard Tone.
- Gdzie? - zapytały wszystkie dziewczyny naraz.
- Właśnie skręcili w lewo - odrzekła Ania, a wszystkie dziewczyny pobiegły w lewo. - Mamy pięć minut. Chodźcie. - oznajmiła.
Chłopaki wraz z Anią pobiegli szkolnym korytarzem. Po krótkim biegu wybiegli ze szkoły. Wsiadając do samochodu, zauważyli tłum dziewczyn wybiegający ze szkoły.
- Jedź. Szybko. - krzyknął Jacob, a Jack ruszył i skierował samochód w stronę Piaseczna.
- Udało się. - uśmiechnął się Oliver. - Dzięki tobie. - dodał.
- Mieliśmy szczęście. - odparła Ania.
- Co im powiedziałaś? - spytał Alex.
- Nic szczególnego. Powiedziałam im tylko, że właśnie w lewo skręcili chłopaki z popularnego polskiego zespołu. - oznajmiła dziewczyna.
- Masz pomysły. - podsumował ją Lukas.
- To teraz na chwile do ciebie, a potem kierunek Warszawa? - zapytał Jack.
- Jeśli chcecie zwiedzać Warszawę w spokoju, to lepiej by było, żebyście się nie wyróżniali. - odrzekła Ania.
- To znaczy? - spytał Jacob.
- Bez urazy. Wyglądacie świetnie, ale każdy was rozpozna. - odpowiedziała.
- Co proponujesz? - zapytał Alex.
- Macie jakieś bluzy z kapturami? - spytała.
- Ogólnie tak, ale przy sobie nie. - odparł Lukas.
- To może dzisiaj pozwiedzamy Piaseczno, a innego dnia Warszawę. Ja się trochę przygotuje. - oznajmiła Ania.
- Okej. - odrzekł Oliver.
- To gdzie później mam jechać, bo dojeżdżamy do ciebie? - zapytał Jack.
- Kierunek fontanny. Wiesz gdzie to? - spytała.
- A to nie tam umówiliśmy się na sesje zdjęciową? - spytał Jacob.
- Jeśli macie inne plany to nie będę wam przeszkadzać. - oznajmiła.
- Nie przeszkadzasz. - odparł Jack parkujący samochód przed domem Ani.
Oliver otworzył drzwi i wysiadł z samochodu, żeby Ania mogła wysiąść. Dziewczyna wyszła i zadzwoniła domofonem, żeby jej mama otworzyła drzwi. Po chwili mama dziewczyny wyszła z domu.
- Już jesteś. - powiedziała zdziwiona kobieta.
- Tak. Przyjechałam się przebrać. Chłopaki chcą pozwiedzać trochę Warszawy. - odrzekła, wchodząc właśnie do domu.
Ania weszła do swojego pokoju i przebrała się w dżinsy i koszulkę z napisem "Szukam męża". Wzięła koc z szafy i lustrzankę z dawnego pokoju Denisa - jej brata. Wybiegła z domu i ruszyła do samochodu Jacka.
- Już jestem. Możemy jechać. - powiedziała, wsiadając do auta.
Oliver usiadł obok niej i zamknął drzwi, a Jack odjechał w stronę Piaseczna. Po piętnastu minutach jazdy i szukania miejsca na parkingu w końcu znaleźli miejsce pomiędzy starym zdezelowanym mercedesem a czerwonym fordem. Jack powoli zaparkował samochód, a potem cała szóstka ruszyła do parku.
- Chyba nie posiedzimy sobie w parku. - oznajmiła Ania.
- Hej chłopaki. - z oddali dało się słyszeć głos jakiejś dziewczyny.
Po chwili do Ani i chłopaków dołączyła wysoka blondynka o niebieskich oczach. Miała na sobie bardzo dziwny strój jak na park. Dziewczyna przywitała się z chłopakami, całując ich w policzek.
- Ania poznaj… - zaczął Jacob, kiedy dziewczyna mu przerwała.
- Nie musisz nas sobie przedstawiać. - odparła Ania.
- Tiaaa. - tylko na tyle było stać Weronikę po tylu latach znajomości i nic więcej nie powiedziała.
- To wy się znacie? - zapytał Lukas.
- Niestety tak. - odrzekła Weronika.
- Jednak przyszliście, ale nie musieliście przyprowadzać ze sobą hołoty. - oznajmiła Natalia, która właśnie do nich podchodziła.
- Hołotą to ty jesteś Natka. - odpowiedziała jej Ania.
- Nie wyzywaj mojej przyjaciółki. - odparła Weronika.
- Bo co mi zrobisz? Myślisz, że się ciebie boję? - spytała Ania.
- Chcesz się przekonać? - zapytała ją Natalia.
- Czy gwiazda chce mieć limo? - spytała ponownie Ania.
- Dziewczyny uspokójcie się. - powiedział Oliver.
Jack, Lukas, Alex i Oliver podeszli do fotografa, a Jacob został z Natalią i Weroniką i Anią.
- Przyjechaliśmy na sesje z wami i zabrać was na wycieczkę. - oznajmił Jacob.
- O a gdzie? - zapytała Weronika.
- Jacob ja się zmywam. - powiedziała stanowczo. - Idziesz ze mną?
- Wolę zostać Veronicą i Natalie. - odrzekł Jacob.
- Jak chcesz. - odpowiedziała Ania.
Dziewczyna nie żegnając się z pozostałymi, poszła w głąb parku. Usiadła na zawalonym drzewie, na którym przesiadują często gimnazjaliści. Po chwili chłopaki wrócili do Jacoba i dziewczyn.
- Gdzie jest Ana? - zapytał Oliver.
- Poszła sobie. - odparł Jacob.
- Jak to poszła sobie? - spytał Lukas.
- Normalnie. Zaprosiłem dziewczyny na wycieczkę, a ona powiedziała, że się zmywa. - wyjaśnił Jacob.
- Czy ty jesteś normalny? - zapytał Alex. - To miał być dzień tylko z Aną, chyba jesteśmy jej to winni. W końcu uratowała Olivera. - dodał.
Cała czwórka zostawiła Jacoba z dziewczynami i poszła szukać Ani po całym parku. Znaleźli ją dopiero po piętnastu minutach. Cały czas siedziała na drzewie i wpatrywała się w chmury.
- Jest. - krzyknął Jack i wszyscy pobiegli za nim.
- Ana. - ucieszył się Oliver. - Ana? - zdziwił się.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony Jack.
- Nic, nie ważne. - Ania wytarła dłonią łzy z policzków.
- No powiedz, co się stało. - poprosił ją Oliver, uderzając swoim ramieniem w jej ramie. - No, weź, nie daj się prosić.
- Znam Weronikę i Natalię od dawna, kiedyś przyjaźniłam się z Weroniką, ale gdy poznała Natalię, zmieniła się. Odkąd się zaprzyjaźniły przez całe trzy lata, nie dawały mi żyć. Pogodziłam się z tym i przywykłam do tego, że jestem od nich gorsza. One mają wszystko, ja nic. - wyjaśniła.
- Wcale nie jesteś od nich gorsza. - odparł Alex.
- To puste lale, a Ty mnie uratowałaś. Jesteś o wiele, wiele lepsza. No proszę, nie płacz, bo ja się za chwilę rozpłacze. - poprosił ją Oliver, wyciągając do niej rękę.
Dziewczyna podała mu swoją, a chłopak lekko za nią pociągnął i przyciągnął do siebie Anie, tak, że gdy schodziła z drzewa wpadła w jego ramiona. Oliver przytulił ją mocno.
- Zawsze możesz na nas liczyć. - oznajmił Lukas. - W końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Gdyby nie ty Oliver mógłby być w gorszej sytuacji. - dodał.
- Powiem ci w tajemnicy, że Jacob zrobił to specjalnie, żebyś była o niego zazdrosna. - odrzekł Jack. - Myśli, że go nie lubisz, bo był dla ciebie nie miły na początku.
- Że co? - zdziwiła się Ania.
- Spodobałaś mu się, ale my ci nie mówiliśmy. - odparł Oliver.
- Tak jak Oliverowi. - szepnął sam do siebie Jack, ale nikt go nie usłyszał.
- Chodź. Pokażemy im co to znaczy przyjaźń z The Sought. - powiedział Oliver i pociągnął dziewczynę za rękę.
- Co masz na myśli? - spytała go Ania.
- Zobaczysz. - odpowiedział i poszedł w stronę Jacoba i dziewczyn. - No chodźcie. - ponaglał ich Oliver.
Ania z chłopakami dołączyła do Olivera i ruszyli dalej do dziewczyn i Jacoba.
- Dzidziuś przestał płakać. Ojej idź, popłacz do mamusi. - zawołała Weronika na widok Ani.
- Ale jej pojechałaś. - odparła Natalia i przybiła przyjaciółce piątkę.
Oliver stojący obok Ani, nie myśląc długo, zaczął wdrażać swój szybko wymyślony plan.
- Miałaś racje kochanie. Nie traćmy czasu. - powiedział. - Chłopaki jedziecie z nami czy zostajecie z Jacobem? - zapytał.
- Kochanie? - zdziwiła się Weronika. - Czy ja się nie przesłyszałam? - spytała zbulwersowana dziewczyna, której Oliver bardzo się podobał.
- Nie. Ania i Olli są razem. - odrzekł z uśmiechem Jack, gdy zrozumiał plan Olivera.
- Przecież wy się w ogóle nie znacie. - odpowiedziała Natalia.
- Poczekaj, to jest podstęp. - oznajmiła Weronika.
Wszyscy myśleli, że plan Olivera już nie wypalił. Dopiero kiedy chłopak zaczął całować Anie, a dziewczyna odwzajemniła pocałunek, dziewczyny zrobiły wielkie oczy i pobiegły do przyczepy, w której miały przebieranie, a Oliver zakończył pocałunek z Anią. Dziewczyna stała chwile zdziwiona, ale dla Olivera ten pocałunek nie wydawał się niczym szczególnym.
- Młody sam bym na to nie wpadł. - powiedział Lukas.
- Udało się. - odparł z uśmiechem Oliver.
- To, co gdzie jedziemy, bo tu nie ma sensu siedzieć? - zapytał Alex.
- A wiecie, gdzie jest Aleja Kalin? - spytała Ania.
- My nie, ale nasz GPS wie. - odpowiedział z uśmiechem Jack.
- Okej. - zaśmiała się. - Zostawimy samochód w uliczce koło szkoły i dalej pójdziemy pieszo. - odrzekła.
Po pięciu minutach przedzierania się przez korek dotarli pod szkołę przy Alei Kalin. Zostawili samochód w uliczce, tak jak powiedziała Ania i ruszyli na pieszo w stronę Górek Szymona.
- Ania opowiedz nam o sobie. - poprosił Oliver.
- Ale potem wy opowiecie mi coś o sobie? - zapytała.
- Wiesz o nas wszystko. - oznajmił Lukas.
- Wiem to, co jest w kolorowych pisemkach, a wolałabym poznać waszą wersje. - odparła dziewczyna.
- No okej. - odpowiedział Alex.
- Wychowałam się w Piasecznie. W podstawówce uważali mnie za dziwadło, bo wychowało mnie trzech braci. Całe dzieciństwo z nimi walczyłam i robiłam to, co oni. - zaczęła opowiadać.
- Było aż tak źle? - spytał Jacob.
- Trochę. To miało złe strony. Na przykład pewnym okresie dziewczyny śmiały się, że nie noszę modnych ciuchów i się nie maluje. Ale były też dobre strony. Mam wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa. Chodzenie po drzewach, gry w piłkę nożną i ręczną, gry w CS’a, wycieczki, sylwestry, prezenty dawane znajomym, no i urodziny, które należały do tych złych stron. - opowiadała dalej.
- Dlaczego? - zapytał Jack. - Przecież na urodzinach trzeba świętować i się bawić. - odrzekł.
- Urodziny mam w połowie wakacji i wszyscy gdzieś wyjeżdżali. Przeważnie urodziny spędzałam z bratem i braćmi ciotecznymi, a potem z Olgą. - wyjaśniła.
- A siostry? - spytał Lukas.
- Kilka dużo starszych. - odparła.
- Mówiłaś, że grałaś w piłkę nożną, ręczną i CS’a. - powiedział Alex.
- Na pozycji bramkarza. W CS’a braliśmy pistolety na kulki, dzieliliśmy się na terrorystów i antyterrorystów i strzelaliśmy do siebie. Najgorsze były białe, były najmocniejsze, kara za zdradę. - kontynuowała opowiadanie.
- Za zdradę? - zapytał Oliver.
- Jeśli ktoś dostał w nogę, leżał i pomagał, jeśli w rękę mógł dalej walczyć, jeśli w głowę, brzuch albo w klatkę umierał i nie mógł już grać dalej. Jeśli ktoś zdradził, gdzie jest kryjówka albo gdzie się kampimy - ukrywamy, to dostawał serie, tak około 20 - 30 strzałów pod ścianą. - wytłumaczyła Ania.
- W ile osób tak walczyliście, jeśli mogę tak to nazwać? - spytał zaciekawiony Jack.
- W zasadzie tak. Chudy, Długi, Kędzior, Niki, Dwójka, Don i ja. Tak przeważnie, ale czasami przychodzili kumple Chudego. - odpowiedziała. - A wy? - zapytała.
- Większość myśli, że muzyka jest prosta i tylko się bawimy, ale to ciężka praca. Ciągle próby i konferencje. - oznajmił Lukas.
- Najgorsi są natrętni fani. - dodał Jacob.
- Oczywiście bawimy się. Czasami nawet tydzień, ale potem miesiąc ćwiczymy i gramy. - odrzekł Alex.
- A ty co zamierzasz robić? Skończyłaś szkołę i co dalej? - spytał Oliver.
- Szczerze powiedziawszy, nie wiem. Kiedyś chciałam pracować w cukierni albo mieć własną cukiernie. - odparła Ania.
- A o czym marzyłaś? - zapytał Jacob.
- O niczym. Kiedy byłam mała, lepiej było nie marzyć, a później nie marzyłam, tylko żyłam rzeczywistością. - odpowiedziała.
- A teraz, o czym marzysz? - spytał Jack.
- Teraz mam wrażenie, że to o czym chciałabym marzyć mam na wyciągnięcie ręki. - oznajmiła.
- A co masz na wyciągnięcie ręki? - spytał Lukas.
- A wy, o czym marzyliście, jak byliście mali? - zapytała, odciągając chłopaków od tematu.
- Gdzie teraz? - spytał Jacob, również zmieniając temat.
- Gdzie nie pójdziesz, to trafisz na Górki, wszystkie drogi tam prowadzą. - odrzekła.
Ania poszła dalej piaszczystą drogą, a chłopakami podążyli za nią, po chwili skręcili w las.
- Chodźcie. - ponaglała ich.
- Gdzie ty nas prowadzisz? - zapytał Oliver.
- Chcesz nas tam zabić? - spytał Alex.
- Nie. - zaśmiała się. - Zamknijcie oczy i nie patrzcie. - poprosiła ich, a chłopaki przymknęli oczy. - Teraz powoli pod górkę.
Dziewczyna złapała za ręce Jacka i Olivera i powoli podprowadziła ich pod górkę, reszta szła za ich ruchem. Wreszcie stanęli na piaszczystym szczycie.
- Teraz możecie otworzyć. - powiedziała, a chłopaki otworzyli oczy. - I jak wam się podoba? - zapytała Ania.
- Tu jest obłędnie. - oznajmił Oliver.
- Jak znalazłaś to miejsce? - spytał Jacob.
- To najpopularniejsze miejsce w Zalesiu. - odparła.
Ania wyjęła z torby lustrzankę i zrobiła zdjęcie Górek. Gdy chłopaki przyglądali się rozległemu krajobrazowi, Ania odłożyła aparat i odeszła kawałek na bok. Od razu zauważył do Oliver. Podszedł do niej powolnym krokiem i dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni.
- Gdzie uciekasz? - szepnął jej od tyłu do ucha.
- Nie uciekam. - odwróciła się do niego i ujrzał na jej policzku czarny paproch.
- Mogę? - spytał bez zastanowienia i wskazał na jej policzek.
Dziewczyna lekko speszona pomachała w głową, a Oliver delikatnie strzepał paproch z jej policzka i położył na nim całą dłoń. Na twarzy Ani było widać wyraźne zamieszanie, mimo to chłopak lekko przybliżył jej twarz do swojej. Niespodziewanie Jack pchnął Olivera, który przewracając się, popchnął Anię w tył, przez co dziewczyna spadła z górki. Stoczyła się na sam dół. Zatrzymała się na powalonym drzewie.
- Ana. - krzyknął Oliver i pobiegł na dół.
Pozostali członkowie pobiegli tuż za nim. Gdy chłopak dobiegł, zauważył, że dziewczyna jest nieprzytomna. Jednak gdy podniósł ją z ziemi, dziewczyna zaczęła odzyskiwać świadomość. Od razu złapał się ręką za głowę.
- Ała. - wydukała.
- Wszystko dobrze? Jesteś cała? - dopytywał się Oliver. - Jack, czemu to zrobiłeś?
- Wybaczcie, nie chciałem, żeby to tak wyszło. - starał się tłumaczyć. - Ania ja naprawdę cię przepraszam. Nie chciałem.
- Okay. - odpowiedziała z udawanym uśmiechem i pomasowała ręką miejsce, które ją najbardziej bolało.
- Ana. - krzyknął Black i wziął jej dłoń w swoje ręce.
Na dłoni dziewczyny była krew. Olivier poprosił Anię, by usiadła na konarze i przyłożył chusteczkę do jej głowy. Pozostali członkowie zespołu przyglądali im się zaszokowani i zmartwieni. Na szczęście po kilku minutach krwotok ustał, a Ania poczuła się dużo lepiej. Cała szóstka wróciła na górkę, gdzie zostawili swoje rzeczy. Dziewczyna znów wzięła aparat i zrobiła. Tym razem na ujęciu znalazł się Jacob, który wpatrywał się w jezioro.
- Nie rób mi zdjęć. - powiedział stanowczo Jacob.
- Spokojnie, Nigdzie ich nie opublikuje. - odparła Ania.
- A ty jak wychodzisz na zdjęciach? - spytał Jack, zabierając jej aparat. - Kiedy zrobiłaś to zdjęcie? - zapytał.
- Zanim zaplanowałeś na mnie zamach. - zaśmiała się.
- Zobaczcie, ono jest świetnie. - Jack pokazał zdjęcie przyjaciołom.
- Czemu nie poszłaś do szkoły fotograficznej? - zapytał Alex.
- To tylko amatorska zabawa. Chodziłam na warsztaty. - odrzekła Ania.
- Chwila. To my na motocyklach. Skąd masz to zdjęcie? - spytał Lukas.
- Nie wyszło. Podnieśliście opony. Udało mi się zrobić zdjęcie, jak tylko dwóch z was miało podniesione opony. - oznajmiła. - Jak chcecie, mogę porobić wam zdjęcia. - zaproponowała.
- Ale zrobimy sobie parę wspólnych? - zapytał Jack.
- No dobra. - zgodziła się.
Chłopaki razem z Anią obeszli całe górki dookoła. Przez cały czas robili zdjęcia i się wygłupiali. Na koniec znów wrócili na szczyt górki, gdzie rozłożyli koc. Nie wiadomo kiedy zleciały godziny, a bateria w aparacie się wyczerpała.
- Koniec zdjęć. Bateria padła. - oznajmiła Ania.
- Nie dziwie się. - uśmiechnął się Jack. - Siedzimy tutaj siedem godzin. - dodał po chwili.
Nagle ni stąd, ni zowąd z koca zerwał się Alex.
- Chłopaki mamy koncert. - powiedział.
- O dwudziestej w Warszawie. - odparł Lukas.
- A jest szósta. Mamy dwie godziny. - odpowiedział Alex.
- Cholera. - krzyknął Jack.
Ania pośpiesznie zabrała koc i zwinęła go do torby. Cała szóstka szybko ruszyła w stronę samochodu. "Chodźcie, przez las będzie szybciej." - krzyknęła Ania, a wszyscy za nią pobiegli. Po piętnastu minutach byli przy samochodzie.
- Ana, zdążymy? - spytał Jacob.
- Godzina i czterdzieści pięć minut. Możecie się trochę spóźnić. Jedźcie prosto do Warszawy, a ja wrócę do domu autobusem. - odparła Ania.
- Przecież miałaś być na naszym koncercie. - zdziwił się Oliver.
- Ale nie mam biletu. - wykręcała się.
Lukas wyjął z samochodu torbę z logo The Sought, a z niej bilety na koncert i Vipowską wejściówkę za kulisty. Z szerokim uśmiechem podał je dziewczynie.
- Teraz już masz. - uśmiechnął się.
- Ale nie jestem dobrze ubrana. - wymigiwała się.
Jacob wyjął z drugiej torby szczotkę do włosów i długi czarny top.
- Wystarczy zmienić bluzkę. - odrzekł Alex.
- I rozpuścić włosy. - dodał Jack.
- Ale nie mogę tego od was wziąć. - odpowiedziała.
- Taki tam prezent od nas, na umilenie wieczoru. - uśmiechnął się Oliver.
- Nie mogę. - odparła Ania.
- Przyjmij to w ramach podziękowania za ratunek Olivera. - poprosił Jack, a dziewczyna spojrzała na niego, a następnie na Blacka.
Ania przyjęła podarki. W Warszawie nie było korków i Jack dojechał po półtorej godzinie na miejsce. Chłopaki od razu poszli za kulisy się przygotowywać, a Oliver został przy samochodzie. Dziewczyna przebrała bluzkę, rozpuściła i rozczesała włosy oraz umalowała lekko rzęsy. Gdy wychodziła, z samochodu Oliver podał jej rękę. Ania podała mu swoją i wyszła z samochodu. Tłum reporterów nie mógł nadążyć z robieniem zdjęć. Chłopak pobiegł do pokoju, w którym przygotowywali się pozostali członkowie zespołu The Sought, a Ania weszła chwile za nim.
- Autografy będziemy rozdawać po koncercie. - powiedział Jacob.
- To ja. - odparła cichym głosem Ania.
- Nie poznałem cię w tych rozpuszczonych włosach. - odpowiedział Jacob.
- Wow. Ale ty masz długie włosy. - zachwycał się Oliver.
Nagle do pokoju wbiegła jakaś młoda kobieta.
- Wychodzicie za minutę. - oznajmiła i pobiegła gdzieś dalej.
- Powodzenia. - odrzekła Ania i przytuliła się do każdego z nich.
Chłopaki stanęli przy wyjściu na scenę, a dziewczyna wtopiła się w tłum fanów.
- A teraz oczekiwany od sześciu lat koncert waszego ulubionego zespołu - The Sought. - krzyknął organizator. - Zapraszamy na naszą scenę Jacka Adamsa, Lukasa Graya, Alex’a King’a, Jacoba Ramireza i Olivera Blacka.
Światła zgasły. Tłum pogrążył się w ciemności. Jedynie odrobinę światła dawały telefony komórkowe podniesione do góry. Wszyscy czekali na ten moment. Lata wyczekiwania, dnie, miesiące. Aż wreszcie nastał ten moment. Jeden jedyny w swoim rodzaju. Taka cisza nigdy nie panowała na stadionie Narodowym PGE w Warszawie. Można było usłyszeć oddychanie z każdego zakątka tego miejsca. Nagle lampy na scenie zapaliły się, a tłum zaczął wiwatować i krzyczeć. Na scenie pojawili się oni. Każdemu dobrze znani. Rozpoczęli piosenką "Happy you came", a tłum zaczął śpiewać razem z nimi. Po dwóch godzinach śpiewania piosenek przez The Sought zbliżał się koniec koncertu.
- Dziś pomimo środka lata, jesteśmy mikołajami i spełnimy wasze trzy życzenia. - powiedział Jack, a Oliver nie wiadomo kiedy i jak znalazł się w tłumie fanów.
- Na początek może ta mała dziewczyna w różowej koszulce. - odparł Lukas.
Oliver przedarł się przez tłum fanów, który legł w jego stronę i podszedł do dziewczynki.
- Jakie masz życzenie? - zapytał Oliver.
- Chciałabym, żeby Alex zatańczył. - odpowiedziała dziewczynka.
- Alex nie masz wyjścia, musisz dla nas zatańczyć. - odparł Oliver.
Cały tłum fanów zaczął wykrzykiwać imię Alex’a, ale chłopak nie chciał zatańczyć. Ani udało się podejść na tyle blisko Olivera, że szepnęła mu coś do ucha.
- Jak masz na imię? - spytała Ania.
- Kaja. - odrzekła dziewczynka.
- Alex, a jak z Kają tak ładnie cię poprosimy, to zatańczysz dla nas? - zapytała Ania.
- Wygrałaś, ale jesteś mi winna przysługę. - oznajmił Alex.
Perkusista zaczął wygrywać rytm, a chłopak zaczął tańczyć podstawową choreografie z zajęć tanecznych, na które kiedyś uczęszczał. Chwile później Alex przestał i podszedł bliżej do chłopaków.
- Kto jeszcze ma jakieś życzenie? - spytał Jacob, a każda osoba w tłumie krzyczała "ja".
- Może ty masz jakieś życzenie, które The Sought może spełnić? - zapytała Ania, chłopca na wózku inwalidzkim.
- Jedno z moich marzeń już się spełniło. Przyjechałem na wasz koncert, ale chciałbym, żebyście podpisali moje płyty. - poprosił.
- Będziesz pierwszy w naszej kolejce. - odparł Alex.
- Dziękuje. - powiedział chłopak do Ani, a dziewczyna się uśmiechnęła.
- Zostało ostanie życzenie. - oznajmił Lukas.
- Ale komu je przypadnie. - zastanawiał się Jack.
- Ten kto nie prosi, ten dostanie. - powiedział Jacob.
- Dziewczynka w zielonej kurtce. - odrzekł Oliver.
- Chciałabym waszą nową płytę. - odpowiedziała dziewczyna.
- Nowa płyta. Hmmm. - powtórzył Oliver.
Lukas podszedł do zejścia ze sceny i dostał płytę od jakiejś kobiety. Potem zeskoczył ze sceny i podszedł prosto do Olivera. Po długim przebijaniu się przez tłum fanów dotarł do dziewczyny i wręczył jej płytę.
- Proszę. - powiedział.
- Dzięki. - uśmiechnęła się dziewczyna.
Chłopaki spojrzeli na Anie i Lukas szepnął jej coś do ucha. Dziewczyna się uśmiechnęła, a Oliver i Lukas wrócili na scenę.
- To już niestety koniec. - oznajmił Lukas, a tłum zaczął krzyczeć "nie".
- Ale na sam koniec zagramy dla was jeszcze jedną piosenkę. - odparł Oliver. - Always gold. - szepnął Lukasowi do ucha.
Kapela zaczęła grać, a Lukas zaczął śpiewać. Po skończonej piosence chłopaki z The Sought pożegnali się z fanami i zeszli za kulisy. Gdy Ania przedostała się przez tłum fanów, zauważyła, że ochrona nie chciała wpuścić chłopaka na wózku za kulisy, ponieważ nie miał specjalnej przepustki.
- On jest ze mną. - Ania podeszła do ochroniarzy.
- Bez przepustek nie wpuszczamy. - odpowiedział jeden z ochroniarzy.
Dziewczyna wyjęła swoją wejściówkę za kulisy i ochroniarze nie mieli wyjścia - wpuścili ich.
- Chłopaki przyprowadziłam wam gościa. - powiedziała, wchodząc do pokoju.
- Ana. - krzyknęli i uradowali się na jej widok.
Chłopak wyjął pięć płyt ze swojej torby. Oliver wziął z półki ich nową płytę i wręczył chłopakowi. The Sought podpisało wszystkie płyty, a chłopak im podziękował i wrócił do domu.
- Jesteś mi winna przysługę. Tylko dla ciebie zatańczyłem. - oznajmił Alex.
- Dlaczego nie chcesz tańczyć? - spytała Ania. - Przecież skończyłeś szkołę taneczną. - dodała.
- Później ci wszystko wytłumaczę. A teraz musimy rozdać kilka autografów. - odrzekł Alex.
Dziewczyna została w pokoju i usiadła na kanapie, a chłopaki poszli do swoich fanów. Przez bite trzy godziny rozdawali autografy, robili zdjęcia i rozmawiali z fanami. Gdy tylko skończyli, pojechali razem z Anią do hotelu.
- Ana nie ma sensu, żebyś teraz jechała do domu. - oznajmił Lukas.
- Zostaniesz z nami w hotelu. - odparł Alex.
- Zarezerwujemy ci pokój. - odrzekł Jacob.
- Może spać u mnie. - zaproponował Oliver. - Ja będę spał na kanapie. - dodał.
- No to ustalone. - uśmiechnął się Jack.
- A ja nie mam nic do powiedzenia? - zapytała Ania.
- Nie. - powiedzieli jednogłośnie.
Jack, Alex, Lukas i Jacob weszli do pokoi z numerami 71,72,73,74, a Oliver i Ania zostali na korytarzu. Chłopak otworzył drzwi z numerem 75 i zaprosił dziewczynę do pokoju. Gdy weszła do niego, zobaczyła porozrzucane ubrania Olivera po całym pokoju i niepościelone łóżko.
- Będę spał na kanapie. - powiedział, zbierając ubrania.
- Nie ma takiej opcji. - odpowiedziała i związała włosy w koka.
Oliver złapał ją za ręce, pchnął na łóżko i przytrzymał.
- A jak cię do tego zmuszę? - spytał.
- Też nie. - odparła stanowczo.
Chłopak spojrzał w oczy dziewczyny i próbował pocałować. Jednak Ania odwróciła twarz na bok. Oliver odsunął się od niej i wtedy usłyszeli pukanie w drzwi. Chłopak wstał i poszedł otworzyć drzwi, w których stanął Jack Adams.
- Jack. - zdziwił się.
- Nie przeszkadzam? - zapytał Adams.
- Nie. - odrzekła Ania.
- Przyniosłem szampana i kieliszki. - wyjaśnił Jack i pomachał nimi z uśmiechem.
Adams otworzył szampana i napełnił kieliszki, które trzymali Oliver i Ania. Black podał Jackowi jeden kieliszek i wznieśli toast.
- Za dzisiejszy dzień. - oznajmił Jack.
- Za dzisiejszy dzień. - powtórzył po nim Oliver.
Jack wypił zawartość kieliszka jednym tchem i zostawił Olivera i Anie samych. Chłopak dolał szampana dziewczynie, a potem sobie. Podczas rozmowy wypili cała butelkę i dopiero gdy butelka była pusta poszli spać. Alkohol zrobił swoje. Oliver postanowił na swoim i Ania postanowiła na swoim - nikt nie spał na kanapie, tylko oboje zasnęli na łóżku.
Komentarze