16
Ania znów wstała z samego rana i pomagała Oldze - jej przyszłej bratowej przygotować się do najważniejszego dnia w jej życiu. Chłopaki zgramolili się z łóżek dopiero po dziewiątej i poszli na śniadanie. Spośród tłumu dziewczyn wybrali tylko dwadzieścia i razem z nimi, Chuckiem i Josephem pojechali do kina, na kręgle, do kawiarni, a na koniec do klubu, gdzie bawili się do wieczora. O dwudziestej pożegnali swoje fanki i wrócili do hotelu. Cały zespół położył się spać, oprócz Olivera, który wymknął się niepostrzeżenie z hotelu, pod którym nadal stał tłum fanek. Wcześniej zabrał kluczyki z pokoju Jacka i pojechał jego Wanem do restauracji, w której odbywało się wesele brata Ani - Denisa i jego żony - Olgi.
- No odbierz. - powtarzał, dzwoniąc do Ani. - No nareszcie. - Powiedział, gdy usłyszał muzykę w słuchawce.
- Oliver nie mogę teraz. - odpowiedziała dziewczyna.
- Wyjdź, chociaż na chwile przed budynek. - poprosił ją.
- Ale, po co? - spytała.
- Zobaczysz. - odparł.
Dziewczyna posłuchała go i cały czas rozmawiając z nim przez telefon, wyszła z domu weselnego. Nagle zauważyła, że Oliver się rozłączył. Schowała telefon i już miała wracać do środka, gdy nagle ktoś zasłonił jej oczy.
- Zgadnij, kto to? - powiedziała postać.
- Oliver. - odrzekła z uśmiechem.
- Brawo. - uśmiechnął się. - W nagrodę dostanie pani buziaka. - oznajmił i pocałował swoją dziewczynę.
- Co ty tu robisz? - zapytała.
- Nie widziałem cię od wczoraj i się stęskniłem. - odpowiedział.
- Wiesz, że muszę wrócić? - spytała.
- Wiem. Chciałem cię tylko zobaczyć i powiedzieć dobranoc. - odparł. - No i dać buziaka na dobranoc. - dodał.
- Kocham cię. - odpowiedziała i pocałowała swojego chłopaka.
Ania wróciła na sale, odwracając się, co chwila i patrząc na stojącego w bezruchu Olivera. Chłopak cały czas nie odrywał od niej wzroku. Gdy weszła do restauracji, wrócił do samochodu i pojechał do hotelu. Odłożył kluczyki niepostrzeżenie na miejsce i poszedł spać.
17
Ostatni goście weselni wyszli o czwartej rano. Ania pomogła państwu młodym zabrać rzeczy i razem z rodzicami pary młodej pojechali do ich domu w Korytach. Dziewczyna potem wróciła ze swoimi rodzicami do domu, a rodzicie Olgi, pojechali ogarnąć salę weselną na popołudnie. Ania położyła się w łóżku i wreszcie mogła się wyspać, spała do dziesiątej. Dziewczyna wyrzuciła brudne ubrania z torby i włożyła do niej czyste. Zostawiła też stare klisze w domu i wzięła nowe. O jedenastej razem z rodzicami pojechała pomóc przy przygotowaniach do poprawin. Po dwunastej przyjechała para młoda, a goście zaczęli się zjeżdżać godzinę później. Chłopaki z The Sought też wstali około dziesiątej. Zeszli na śniadanie, a potem wrócili do swoich pokoi. Po kilku godzinach samotnego siedzenia w pokojach zebrali się w pokoju Jacka i zaczęli się razem nudzić.
- Co robimy? - zapytał Lukas.
- Nie wiem. - odrzekł Jack.
- Może by tak wcześniej jechać do Gorzowa. - zaproponował Jacob.
- No można by było, ale nie ma Ani. - oznajmił Jack.
- Ale ja wiem, gdzie jest Ania. - powiedział Oliver.
- Wiesz? - zdziwił się Lukas.
- Wiem. - powtórzył. - Byłem u niej wczoraj, jak poszliście spać. - odparł Black.
- Byłeś u niej i nic nam nie powiedziałeś? - spytał Jack.
- Tylko na chwile wyrwała się z wesela. A teraz jest na poprawinach, ale będziemy mogli ją zabrać. - odpowiedział Oliver.
- Chłopaki mam pomysł. - krzyknął Lukas.
- Jaki? - zapytał Oliver.
- Jedźmy w to miejsce i przebierzmy się za kelnerów. Wtedy Ania nas na pewno zauważy i będziemy mogli wejść. - wyjaśnił Gray.
- Dobre. - odrzekł Jack. - To, co jedziemy? - spytał.
- Tak. - odparli jednogłośnie.
Chłopaki zabrali rzeczy z hotelu i się wymeldowali. Pojechali pod sale weselną. Weszli tylnym wejściem dla obsługi, ale nie spodziewali się od razu spotkać Ani.
- Co wy tu robicie? - zapytała zdziwiona.
- Przyjechaliśmy cię zabrać. - oznajmił Oliver.
- Nie mogę. - odpowiedziała Ania.
- Ania. - zawołała Olga wchodząca do pomieszczenia.
- Cześć. - powiedzieli jednogłośnie z uśmiechem.
- Kto to jest? - spytała Olga.
- Wszystko ci wytłumaczę. - odrzekła Ania. - Pamiętasz, jak ci mówiłam, że cały czas byłam na koncertach The Sought. Byłam właśnie z nimi. - wyjaśniła.
- Chwila. - spojrzała na nich. - Nie wierzę. To naprawdę chłopaki z The Sought, czy mi się śni? - zapytała panna młoda.
- Nie śni ci się. - odparł Oliver. - Przyjechaliśmy zabrać Anie w dalszą trasę no i strasznie się za nią stęskniliśmy. Mieliśmy dopiero jutro jechać do Gorzowa, ale jedziemy już dzisiaj i chcemy, żeby jechała z nami. - tłumaczył się.
- Nie gniewam się na was. - uśmiechnęła się. - A skoro tutaj jesteście, to może zaśpiewalibyście coś i rozruszali młode towarzystwo? - zapytała Olga.
- Z wielką chęcią. - odpowiedział Oliver.
- To ja wracam na salę. A Ty ich przygotuj. - oznajmiła rozradowana Olga i wyszła na salę.
- Udało się. - uśmiechnął się Oliver.
- Na drugi raz was wyrzucę. - powiedziała Ania.
- Czy to oznacza, że będzie okazja na drugi raz? - spytał Lukas.
- Możliwe. - odrzekła. - Ale teraz skoro tutaj się pojawiliście i Olga chce, żebyście zaśpiewali, to nie macie wyboru. - dodała.
- Zagramy? - zapytał Lukas, a chłopaki pokiwali głowami, że tak. - Zagramy. - odparł.
- Tylko, co zagracie? - spytała Ania.
- Coś wymyślimy. Ty się o to nie martw. - odpowiedział z uśmiechem Jack. - Może "Always gold.". - zaproponował.
- Idealnie. - uśmiechnęła się Ania. - To ja powiem Oldze, a wy się przygotujcie. - oznajmiła.
Ania wyszła na sale i podeszła do Olgi. Chwile rozmawiały, a potem wróciła do chłopaków.
- Olga się zgodziła. - powiedziała, wchodząc.
- Dużo jest osób? - zapytał Jack.
- Coś około pięciuset. - odrzekła Ania.
- Ile? - zdziwił się Lukas.
- Dacie radę. - uśmiechnęła się. - Zapowiem was. - dodała.
Dziewczyna podeszła do kapeli i wyjaśniła, że chłopaki będą śpiewać dla pary młodej. Orkiestra zwolniła im miejsce i usiadła odpocząć przy swoim stoliku. W tym czasie chłopaki z The Sought ustawili się na scenie. Żaden z gości nie mógł uwierzyć, że to oni stoją przed nimi.
- Panie i panowie. Dziś ze specjalną dedykacją dla pary młodej wykonamy utwór "Always gold". Cały zespół życzy wam wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. - oznajmił Oliver.
Zaczęli grać, a Lukas zaczął śpiewać. Cała młodzież, która była na weselu podeszła jak najbliżej sceny. Po skończonej piosence chłopaki się ukłonili.
- Dziękujemy, że mogliśmy zagrać dla państwa i jeszcze raz życzymy wszystkiego najlepszego. - powiedział Oliver, a Ania podeszła do nich.
- Możecie zagrać coś jeszcze? - spytała.
- Tak. - odpowiedział Jack.
- Jakieś życzenia? - zapytał Oliver.
- Nie. - uśmiechnęła się. - Ale może być coś starego i nowego. - dodała.
- Jak sobie życzysz. - odparł Lukas.
Dziewczyna wróciła do Denisa i Olgi, a chłopaki przez chwile ustalali, jakie piosenki zagrają.
- Poproszono nas, abyśmy zagrali jeszcze kilka piosenek. Więc na początek proponujemy "Happy you came". - oznajmił Oliver.
Gdy zespół zaczął grać, a Jack zaczął śpiewać, a kilka młodych dziewczyn zaczęło ich nagrywać telefonami.
- Teraz może coś spokojnego, więc "Soul Vacancy". - zaproponował Black i zaczęli śpiewać.
- Ostatnio ten utwór graliśmy w Poznaniu - "Lightning" - odrzekł Oliver i znów zaczęli grać, a Lukas zaczął śpiewać.
- Niech ta impreza nigdy się nie kończy. Dla wszystkich wielkich imprezowiczów "We own the day" - krzyknął Black i zaczęli śpiewać.
- Znów coś spokojnego i zarazem coś nowego - "Could this be hate". - powiedział Oliver i Jack zaczął śpiewać.
- A teraz również coś nowego - "Love You". - oznajmił Black i Lukas znów zaczął śpiewać, a chłopaki zaczęli grać.
- I nasz ostatni utwór - "Running away from love". - odparł Oliver i zaczął śpiewać, a gdy skończyli ukłonili się.
- Dziękujemy państwu. - odpowiedział Black.
Chłopaki ustąpili miejsca orkiestrze i podeszli do Ani i Olgi. Za zespołem poszli wszyscy ich fani.
- Ciocia. Ciocia. - krzyczał jakiś chłopiec. - Czy oni są prawdziwi? - spytał.
- Tak. - odrzekła Olga.
- A możemy od nich autografy? - zapytał Borys - brat Olgi.
- Mogą? - spytała panna młoda - Ani.
- Mogą. - odparła Ania. - Chłopaki macie kolejne zadania. - oznajmiła z uśmiechem. - Wasi fani chcą autografy. - dodała.
- Zgoda, ale musisz nam dać trochę wody, bo zaraz padniemy. - powiedział Jack.
- Chodźcie to dam wam wodę i coś do zjedzenia. - odpowiedziała Ania.
- Mogą usiąść tutaj. - oznajmiła Olga, a Ania się uśmiechnęła.
- To siadajcie i częstujcie się. - odrzekła Ania, a chłopaki usiedli przy stoliku. - Tylko się zachowujcie. - dodała.
- Ania możemy te autografy? - zapytał Borys.
- Chłopaki chwile odpoczną i dadzą wam autografy, tylko musisz znaleźć jakieś długopisy i kartki albo ich zdjęcia, jeśli masz przy sobie. - odparła.
- Mam. - uśmiechnął się i pobiegł do swojej mamy.
- On ma nasze zdjęcia? - spytał Oliver.
- Z internetu. W Polsce dziewięćdziesiąt procent dzieci i młodzieży was uwielbia, więc się nie dziw. - odpowiedziała.
- Aha. Masz podejście do dzieci. - oznajmił Oliver.
- To nic takiego. - odrzekła Ania.
- Teraz nie muszę się martwić, że zostanie jedzenie. - uśmiechnęła się Olga.
- Wybacz, ale oni pochłaniają jedzenie jak Denis, a nawet lepiej. - odparła Ania.
- Nic się nie stało. - odpowiedziała panna młoda. - Gdzie się teraz wybieracie? - zapytała.
- Jutro mamy koncert w Gorzowie. - powiedział Oliver.
- To daleka droga was czeka. - oznajmiła Olga.
- Daleka, daleka. - odrzekł Alex.
- Alex? - zdziwiła się Ania.
- Co? - spytał chłopak.
- Zaczynasz chwytać polski. - odpowiedziała.
- To przez to, że tyle czasu spędzam z Tobą. - wyjaśnił Alex.
- Ania. Wiesz, że niedługo będziemy musieli się zbierać? - zapytał Jack.
- Okej. Jeszcze tylko autografy was czekają. - odparła.
- Ania. Ania. - wołał Borys biegnący do niej. - Nie mam zdjęć. - powiedział ze łzami w oczach.
- To jak pojedziesz do domu, to weźmiesz zdjęcia i przekażesz je siostrze, a ona da mi. A ja wyśle chłopakom pocztą i odeślą mi powrotem. Może tak być? - spytała.
- Tak. - odrzekł chłopiec. - A mogę teraz na kartce? - zapytał.
- Tak. - uśmiechnęła się. - Przynieś kartkę i długopis. - odpowiedziała.
- Zaraz będę. - oznajmił i razem z Olgą poszedł do mamy.
- Dzieci cię lubią. - powiedział Lukas.
- Nie. Zdaje ci się. - odparła.
- Jestem. - podszedł zadowolony Borys.
- Autografik. - odrzekła z uśmiechem Ania i podała kartkę Oliverowi. - Powiedz mi Borys, którego z nich najbardziej lubisz? - spytała.
- Wszystkich. - odpowiedział chłopiec. - Ale najbardziej Alex’a. - dodał.
- Chcesz z nim zdjęcie? - zapytała Ania.
- Tak. - krzyknął rozradowany.
- Alex, mogę zrobić ci zdjęcie? - spytała.
- Pewnie. - uśmiechnął się King.
- To idź do Alex’a. - oznajmiła Ania.
Borys poszedł do chłopaka, a ten wziął go na kolana. Ania zrobiła im kilka zdjęć, jak robią dziwne miny, a potem cała szóstka złożyła mu autografy na kratce i Alex oddał ją Borysowi. Zadowolony chłopiec pobiegł pochwalić się swojej mamie i tacie. Po chwili inni chłopcy i dziewczynki przyszli po autografy. W sumie chyba z trzydzieści osób ustawiło się w kolejce.
- To, co zbieramy się? - zapytał Jack.
- Tak. - odpowiedzieli jednogłośnie pozostali.
- Jest po osiemnastej. - odparła Ania. - Jeszcze muszę podskoczyć do domu po rzeczy. - dodała.
- No to jedziemy. - odrzekł Jack.
Ania pożegnała się ze wszystkimi gośćmi, a The Sought z Olgą i fanami. Wyszli z sali weselnej i samochodem Jacka ruszyli do domu Ani. Po półtorej godzinie dotarli pod dom dziewczyny. Ania przebrała się, wzięła torbę z rzeczami i wróciła do chłopaków. Trasa z Warszawy do Gorzowa Wielkopolskiego jest wyjątkowo długa. Tył samochodu, czyli Jacob, Alex, Ania i Oliver już po chwili jazdy zasnęli na siedzeniach. Po dwóch godzinach Jack zatrzymał się na stacji i zatankował samochód. Był strasznie zmęczony i zamienił się z Lukasem, który siedział na przednim siedzeniu. Teraz Lukas prowadził, a Jack mógł odpocząć. Nie wiadomo, kiedy zasnął na szybie.
Komentarze