25
Do hotelu wrócili dopiero o siódmej rano, całkowicie pijani. Położyli się do łóżek i spali przez bite dziesięć godzin. Skacowani zeszli do restauracji na obiad, a potem wrócili do swoich pokoi. Po chwili Jack, Lukas, Jacob, Oliver i Ania wyszli z pokoi z prezentami i razem poszli do pokoju Alex’a. Gdy do niego wchodzili, śpiewali "Happy Birthday". Złożyli przyjacielowi życzenia i wręczyli prezenty. Zeszli do hotelowego baru i jeszcze raz świętowali urodziny Kinga. Wieczorem wrócili do pokoi i od razu zasnęli.
26
Rankiem cała szóstka wstała po siódmej. Wszyscy wzięli prysznice i chłopaki zeszli na dół na śniadanie. Ania doszła do nich trochę później.
- Cześć. - powiedziała i pocałowała każdego w policzek na przywitanie.
- Nie, o czternastej musimy być w Rzeszowie. - oznajmił Jacob.
- Będziemy jechać około trzech, czterech godzin. - wtrąciła się Ania.
- Czyli za godzinę odjazd. - odrzekł Lukas.
- Na to wygląda. - odparł Jack.
- Powoli kończymy śniadanie i idziemy się zbierać. - dodał Lukas.
- Okej. - odpowiedziała Ania.
Reszta śniadania minęła strasznie szybko i cała szóstka udała się do swoich pokoi. Oliver i Ania zeszli pod hotel równo o dziesiątej, a pozostała czwórka przyszła dopiero po piętnastu minutach.
- Dziś się nie spieszyliście. - powiedział Oliver.
- Na ciebie zawsze musimy czekać, więc jak ty raz poczekasz, to korona ci z głowy nie spadnie. - odrzekł Jacob.
- Właśnie. - dodał Alex.
- Dobra, nie kłóćmy się i wsiadajcie, bo się spóźnimy. - oznajmił Jack.
Wszyscy posłusznie wsiedli do samochodu. Chłopak ruszył i po trzech i półgodzinie dotarli do centrum Rzeszowa.
- Mamy piętnaście minut. - powiedział Lukas.
- Nie ma sensu jechać do hotelu, zapraszam na kawę i ciastko. - odpowiedziała Ania.
- Ale my stawiamy. - odparł Alex.
- Cały miesiąc żeruje na was. - broniła.
- Ale to my zaprosiliśmy cię na koncerty. - odrzekł Jack.
- A ja zaprosiłam was na kawę i ciastko. - oznajmiła z uśmiechem.
Chłopaki ustawili się w kółku i coś szeptali.
- Ty płacisz za kawę, a my za ciastko. - powiedział Oliver.
- Zgoda. - uśmiechnęła się.
Jack zaparkował samochód, jak najbliżej wyjścia z kulis i poszli na miasto. Weszli do małej kawiarni. Ania zamówiła sześć kaw i po ciastku dla każdego. Całą szóstką usiedli przy stoliku na zewnątrz, a po chwili podeszła do nich kelnerka z tacą pełną ciastek i kaw.
- Latte macchiato i croissant dla pani. - powiedziała i podała Ani kawę i ciastko. - Espresso i szarlotka dla pana. - odparła i podała je Jackowi. - Espresso i piernik dla pana. - odrzekła i podała je Jacobowi. - Również espresso, ale z sernikiem dla pana. - oznajmiła i podała je Lukasowi. - Dla pana ciastko drożdżowe i latte macchiato. - odpowiedziała i podała kawę i ciastko Alex’owi. - A dla pana również latte macchiato i croissant. - dodała kelnerka i podała Oliverowi taki sam zestaw jak Ani, po czym wróciła za bar.
- Może kupimy taką cukiernię w Londynie? - zaproponował Alex.
- A po co ci cukiernia? - spytał Jacob.
- Zatrudnimy w niej Anie i będziemy mieli pretekst, żeby pojechała z nami do Londynu i została na stałe. - oznajmił King.
- To jest świetny pomysł, tylko Ania się nie zgodzi. - odpowiedział Lukas.
- Lukas ma racje. Nie zgodziłabym się. - odparła.
- Dlaczego? - zapytał Alex.
- Nie lubię, jak ktoś daje mi coś za darmo albo po znajomości. To jest niesprawiedliwe. Tak jak bym czekała w kolejce na przeszczep, a ktoś by powiedział. "Ty jesteś znajomym tego i tego dostaniesz nerkę już teraz" A dziewczynka, która czeka na nią od trzech lat, musi poczekać. - wyjaśniła.
- Jest w tym trochę racji. - odrzekł Jack, a z jego telefonu zaczęła wydobywać się pewne dziwne dźwięki. - Lukas znowu grzebałeś w moim telefonie. - dodał i odebrał połączenie.
- Gdzie wy się podziewacie? - spytał koordynator koncertu, tak że nawet Ania go usłyszała.
- Kończymy pić kawę w kawiarni. - odpowiedział mu Jack.
- To się pośpieszcie, bo czekamy na was. - odparł i rozłączył się.
- Zbieramy się. - powiedział Adams.
Ania zapomniała o układnie z chłopakami i Oliver zapłacił za wszystkich.
- Co robisz? Będzie na ciebie zła. - Lukas szepnął Oliverowi do ucha.
- Nie będzie. - odrzekł Oliver i ruszyli do pozostałych.
Po czterogodzinnej próbie chłopaki z The Sought dostali chwile przerwy i mogli odpocząć przed koncertem. Dochodziła dwudziesta i chłopaki wyszli na scenę. Koncert jak zwykle trwał około dwóch godzin.
- Rzeszów, jak się macie? - zapytał Oliver.
- Mamy dla was przykrą wiadomość. - oznajmił Lukas.
- To nasz przedostatni koncert. - odparł Jacob.
- Ale obiecujemy, że wrócimy do Polski. - dodał Jack.
- A teraz, Rzeszów, dedykujemy ci "Mad Man." - krzyknął Alex.
Oliver spojrzał na Anie, a Lukas i Jacob zaczęli śpiewać.
- (Skoro niedługo będziemy musieli się pożegnać, to autografy będziemy rozdawać o godzinę dłużej.) - powiedział Lukas.
- (A później możecie spotkać nas w klubie "Carpe Diem".) - dodał Jack.
- (Trzymacie się.) - odrzekł Oliver i zeszli ze sceny.
Chłopaki przeszli do pokoju, w którym siedziała Ania.
- Jak zwykle byliście świetny. - oznajmiła dziewczyna.
- Jak zwykle się cieszymy. - zaśmiał się Jack.
- Jeszcze tylko dwie godziny i jedziemy do klubu. - odpowiedział Alex.
- Oki, to ja posiedzę sobie tutaj. - uśmiechnęła się.
Zespół wypił po jeden małej wodzie i wyszedł rozdawać autografy. Dwie godziny później Oliver wrócił do dziewczyny, a chłopaki poszli do samochodu.
- Możemy jechać. - powiedział Oliver.
- Już się zbieram. - odparła Ania.
Dziewczyna zabrała swoją torebkę i poszli razem auta. Jack ruszył i chwilę później znaleźli się w klubie. Po czterogodzinnej zabawie Ania źle się poczuła i podeszła do Olivera bawiącego się z pozostałymi członkami The Sought.
- Ollie mogę kartę do pokoju? - spytała Ania.
- Coś się stało? - zapytał przerażony, gdy ją zobaczył.
- Źle się czuje. Bawcie się dalej, a ja wrócę do hotelu. - odrzekła.
Ania wzięła kartę od chłopaka i wyszła z klubu. Po chwili wybiegł za nią Lukas.
- Ollie mówił, że źle się czujesz. - powiedział, podchodząc do niej bliżej.
- Kręci mi się w głowie. - odpowiedziała.
- Zaprowadzę cię do pokoju. - odparł Lukas.
- Nie, wracaj do klubu. - oznajmiła stanowczo.
- Odprowadzę cię i wrócę. - odrzekł.
- No dobra. - uśmiechnęła się lekko.
Kilka minut później Ania i Lukas dotarli do hotelu.
- Masz kartę? - spytał.
- Tak. - odpowiedziała i wyjęła kartę z torebki.
Lukas wziął ją od niej i otworzył drzwi.
- Ania, nikt nie dosypał ci nic do drinka? - zapytał przerażony. - Bo wyglądasz naprawdę źle. - dodał Gray.
- Nie wiem. - odparła.
Nagle dziewczyna zemdlała, na szczęście Lukas złapał ją w porę. Chłopak położył ją na łóżku i naszykował na półce szklankę wody. Przykrył ją kocem i usiadł na sofie naprzeciwko łóżka. Siedział i patrzył na Anie, dopóki nie zasnął. Dwie godziny po tym, jak Lukas wyszedł z klubu, pozostali zorientowali się, że go nie ma.
- Gdzie jest Lukas? - spytał Jack.
- Gdzie jest Lukas? - powtórzył po nim Oliver.
- Może wrócił już do hotelu. - zasugerował Jacob.
Po chwili zastanowienia cała czwórka wróciła do hotelu.
- Widzimy się jutro na śniadaniu. - oznajmił Jack.
- Tak. - odrzekł Jacob.
Każdy z nich poszedł do swojego pokoju. Oliver zobaczy Lukasa na kanapie i go obudził.
- Szukaliśmy cię. - powiedział.
- Odprowadziłem Anie i dobrze, bo jak wróciliśmy do pokoju, to zemdlała. A teraz śpi. - wyjaśnił Lukas.
- Dzięki. - odpowiedział Oliver.
- Nie musisz mi dziękować. Ania jest moją przyjaciółką, a poza tym nie zasługujesz na nią. Powiedziała ci, że się źle czuje, a ty ją olałeś i zostałeś w klubie. - oznajmił wkurzony Lukas i wrócił do swojego pokoju.
Oliver wzruszył ramionami i położył się obok Ani. Chwile później już spał.
Komentarze